leszek.sopot leszek.sopot
354
BLOG

Chwała nam i naszym kolegom. Ch. precz!

leszek.sopot leszek.sopot Polityka Obserwuj notkę 28

Wraca stara-nowa TVP. Właśnie widzę w TVN24, że największym obrońcą nowej Rady Nadzorczej i nowego po. prezesa Bogusława Szwedo, który jest zarazem członkiem wielu rad i zarządów (jak i jego brat), jest Adam Halber.

Nigdy bym nie zgadł, że autor najsłynniejszego sms-a, będzie w awangardzie PiS, że PiS będzie się podpierał Halberem, a tenże tymi, których uważa za ch. Zbyt ufałem wizerunkom i słowom, nawiny jestem. Realista przecież by wiedział od dawna, że styl Halbera i działaczy PiS to ten sam styl.


Aktualne w 1981 r. i dziś, gdy wmawia się widzom, że chodzi o "misję"

Bracia Szwedowie, razem mając tak wiele powiązań, bardzo wiele znaczą - należą do tych, którzy mają "możliwości". Posiadanie "możliwości" łączy ludzi, którzy chcą z możliwości korzystać i pragną mieć ich jeszcze więcej. Tak jest w każdej partii. W PiS widać to nie tylko na przykładzie Bogusława Szwedo, ale też wszystkich tych, którzy mieli/mają powiązania ze spółką Srebna i Fundacją Prasową Solidarności. To ci ludzi pociągają umiejętnie za sznurki, a szeregowi działacze tańczą jak im się zagra. Dziś walczą w ich imieniu o odzyskanie TVP i wierzą w to, że to z pożytkiem dla nich bo na złość innym. A to tylko pożytek dla tych, którzy i ich i innych ch. nazywają.

Obrazek, który zobaczyłem w TVN 24 wpisuje mi się w to, co już w ubiegłym roku napisał jeden z internautów. Niebylejaki internauta.

Pan Karol Jakubowicz we wpisie na blogu Janiny Jankowskiej napisał, że już w 1995 r. twierdził, że „nie mamy w Polsce mediów publicznych, tylko hybrydę publiczno-polityczno-komercyjną, zaś udział poszczególnych elementów w całości zależy od aktualnej sytuacji. […] Przeszczep idei telewizji publicznej został w Polsce odrzucony. A ponieważ obecny rząd nie chce budować telewizji publicznej, tylko państwowo-komercyjną, nadzieja na powrót tej idei wydaje się znikoma, zwłaszcza jeżeli pamiętamy, że obecną sytuację na Woronicza (i w Polskim Radiu) zawdzięczamy PIS-owi – jedynemu widocznemu na scenie politycznej potencjalnemu konkurentowi PO w następnych wyborach, zdolnemu być może wygrać, jeżeli PO się zużyje. Smutny to koniec wielkiego przedsięwzięcia, jakim miała być budowa mediów publicznych w Polsce” (wpis z 2008-10-01, 09:35).
 
W tym samym czasie, gdy pan Karol Jakubowicz twierdził, że z powodu walk politycznych mamy do czynienia z „hybrydą”, także i ja głosiłem opinię o upadku TVP. Zastanawiałem się, na czym ów upadek polega. Dziś jest już "po ptakach". Jak przyznał to jeden z tych, którzy sami rękę przyłożyli do upadku TVP stając się jednym z celebrytów, telewizja uległa debilizacji (określenie Tomasza Lisa).
 
Telewizja upadła już dawno. Upadek rozpoczął się za czasów Wiesława Walendziaka. Później już tylko wszystko szło po równi pochyłej. Z jednej strony wzmożone partyjniactwo i ideologizacja, a z drugiej polowanie na pieniądze - czysta komercja, efekciarstwo, cukierkowaty świat.
Telewizja pod zarządem Wiesława Walendziaka zamieniła się w arenę politycznych sporów – partyjnego big brodhera gadających głów, oraz w nadawcę tandetnych programów rozrywkowych i seriali.
 
Problemem w telewizji nie była tylko zwiększająca się z roku na rok przemoc czy seks na ekranie, ale forma wizualna, która towarzyszy wszystkim jej programom „misyjnym” – tzn. opakowanie z dodatkiem nieskończonej liczby reklam. Cukierkowatość i infantylizm stały się obecne nie tylko w reklamach, ale zeszły do poziomu telewizyjnego studia. Iluzja telewizyjnego świata sukcesu, ludzi młodych i szczęśliwych, zasłużonych awansów zdała się być kompletna. Obrazu tego cukierkowatego opakowania dopełniali młodzi, nie zawsze mądrzy dziennikarze, którym powierzano jedynie ze względu na brzmienie głosu czy ładną buźkę prowadzenie – w założeniu ważnych – politycznych debat.
 
Telewizja stała się wzorem do naśladowania, wskazywała drogę, metody i efekt działań „ludzi sukcesu”. Każdego telewidza, który nie był w stanie nadążyć za „ludźmi sukcesu” codziennie oglądanymi w programach TVP, wpędzała we frustrację, tłumioną złość, zawiść, chęć osiągnięcia wskazywanego z ekranu TVP celu bez oglądania się na zasady i wartości. Jeśli nawet w programach TVP – w ich treści – była od czasu do czasu mowa o wartościach i zasadach, to forma przekazu była bardziej wymowna od treści – forma stała się treścią.
 
Sztuczny, iluzoryczny obraz rzeczywistości przekazywany przez telewizję – jako całość z reklamami, wszystkimi programami oraz filmami jest pierwszym, najważniejszym wzorem dla społeczeństwa. Szczególnie dla dzieci i młodzieży. Wzór, w którym nieosiągalnym ideałem dla wielu jest przysłowiowa dziewczyna o pięknych lokach reklamującą pachnące mydełko Fa, czy dom, w którym cudowna kobieta zachwala zupki Knorr. Wzór to luksus, który jest dostępny telewizyjnym gościom i prezenterom. TVP pokazuje jak do niego zmierzać - tak jak idą „ludzie sukcesu”. Ci, o których w TVP jest najwięcej, czyli politycy a więc po trupach byle zdobyć władzę.
 
Telewizja jako przekaz sam w sobie – nie poszczególne w niej programy, ale to, co ze zmiksowania wszystkiego, co z okienka do widza w sposób najbardziej trwały dociera i w nim osiada, a później odzywa się w marzeniach i snach. U przeważającej części odbiorców te marzenia powstałe na skutek oglądania telewizyjnej papki są nie do osiągnięcia. Jednocześnie te obrazy konsumpcyjnego raju wymieszane są z wszechobecnym seksem i przemocą. Nawet tragedia jest pokazywana jak najefektowniej i jak najczęściej - jak "wspaniale" przecież wyglądają np. kłęby ognia i dymu nad rozbitym samolotem. Jak "przejmujące" są łzy zdesperowanych rodzin górników, do których by je sfilmować z jak najbliższej odległości, niemal dotykając obiektywem nosa "upolowanej ofiary", przepycha się kilka dziennikarek wypytując - a jak pan się czuje... - i czeka na łzy. Liczy się efekt, liczy się przebicie z kamerą przed inne kamery.
 
Dla młodzieży idolami są ludzie sukcesu, przedstawiciele świata rozrywki i sportu. Czasem są to buntownicy i przestępcy. Dziś gdy wszystkie moralne autorytety świata dorosłych zostały zniszczone przez nich samych, dużo większe znaczenie dla młodych mają ich idole, którzy na przestrzeni minionych 15 lat stają się coraz bardziej infantylni - jak choćby nieszczęsny Kuba Wojewódzki.
 
Z jednej strony młodzi ludzie pod wpływem telewizyjnego ekranu chcieliby, by być jak chłopcy i dziewczęta z reklam pepsi czy coca-coli, chcieliby być pięknymi, wysportowanymi dziewczętami i młodzieńcami, którzy w reklamach radośnie się obejmują i przytulają w luksusowych wnętrzach. Chcieliby być jak prezenterzy i prezenterki, którzy wydają się być ludźmi nie mającymi żadnych problemów i korzystający ze wszelkich możliwych luksusów. Ten świat jest na wyciągniecie ręki – tuż przed nosem na szklanym ekranie. To jest rzeczywistość na kształt reklam mydełka Fa polskiej telewizji.
 
Dzień w dzień każdy młody człowiek zderza się z rzeczywistością mydełka Fa i realnym świtam tuż za progiem swojego mieszkania. Czyż do świata pokazywanego w TV, które tak nęci, tak jest przez wszystkich cenione, nie należy dojść jak najszybciej, posługując się każdym możliwym sposobem? Jeśli młody człowiek przekona się, że jest to świat nieosiągalny, że jest to miraż i ułuda, to może go znienawidzić.
 
Jeśli więc TV pokazuje tylko nęcące miraże oraz świat elit, a o świecie rzeczywistym, o który na co dzień potykają się młodzi, wspomina jedynie przy okazji morderstw, napadów i gwałtów, to młody człowiek widzący na co dzień brzydotę osiedli z wielkiej płyty, brud ulic, a także arogancję urzędów i całego świata dorosłych, to musi codziennie odczuwać ten sam kontrast iluzji z rzeczywistością. Takie zderzenie może powodować wzrost nieuzasadnionej agresji.
 
Telewizja nie pokazuje świata „pomiędzy”. Jest tylko sukces lub przestępstwo i tragedia. Można być tylko na szczycie lub mieć poczucie nic nie wartego przedmiotu. Ten kto jest w rzeczywistości „pomiędzy” mydełkiem Fa a „Kryminalnymi” nie jest podmiotem. Nie pokazywane jest zwykłe życie ludzi bez sukcesu. Telewizja się od nich odcięła, prasa także. Zniknęli z medialnej rzeczywistości.

Świat codziennych kłopotów i problemów mogłaby telewizja publiczna pokazywać w różnych programach na różne sposoby. Mogłaby poza mirażami pokazywać realną rzeczywistość, a w ten sposób mogłaby uczynić podmiotem zdecydowaną większą część społeczeństwa, dla której luksysy będą zawsze mirażami. Świat TV nie może być światem otwartym tylko dla polityków i pięknych modeli oraz modelek, a także dla gangsterów i aferzystów. Światem, w którym największą rolę i symbolem sukcesu jest pieniądz, posada i władza.


Widzowie są narażeni jak nigdyś na telewizyjną fikcję, tym razem kreowaną na potrzby pieniędzy i politycznych karier

Dobrze więc, że w TVP dochodzi dziś do takich sytuacji. Dobrze, że facet, który wyzywa nie swoich kolesi od ch. mówi o "misji publicznej". Dobrze, że prezes Farfał obsadza byłymi elperakami, póki jeszcze może, różna posady w TVP, dobrze, że członek wielu zarządów jest nowym po prezesa i zapowiada, że i w konkursie na prezesa całą gębą stanie - pewnie wygra. Ma przecież duże "możliwości", które w sposób wzorowy umiał przez minione 15 lat wykorzystywać. Niech się w przekazie telewizyjnym jak najwięcej pokaże informacji o całym brudzie układów, walki o pieniądze, negocjacjach "ręka rękę myje" - tym mniej szkodliwy będzie przekaz TVP, który niektórzy, jak pani Janina Jankowska nazywają "misją publiczną". Może uda się zedrzeć zasłonę kłamstw i pokazać na czym na prawdę polega TVP. Życzę więc odwołanemu i nieodwołanemu, powołanemu i niepowołanemu prezesowi i zarządowi samych sukcesów w walce z ch.
 
Wiele można pisać o misji, o faktycznej treści przekazu telewizyjnego, o jej upadku, jak i upadku całego świata mediów, ale praktycznie nie musiałem chyba nic pisać, a tym bardziej więcej - wystarczyło powtórzyć tytuł notki. Taka TVP od czasów Walendziaka była, jest i będzie...

"W gwałtownych przemianach społecznych grozi zawsze niebezpieczeństwo i pokusa nadmiernego skupiania się na rozgrywkach personalnych. [...] Nie idzie o to, aby wymieniać ludzi, tylko o to, aby ludzie się odmienili, aby byli inni, aby, powiem drastycznie, jedna klika złodziei nie wydarła kluczy od kasy państwowej innej klice złodziei". Prymas kardynał Stefan Wyszyński, słowa do delegacji "Solidarności" Warszawa, 06.09.1980 r. __________________________________________________ O doborze reklam na moim blogu decyduje właściciel salonu24 Igor Janke. Nie podobają mi się, ale nie mam na nie wpływu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka